Zaskarżona uchwała do sądu - mają rację ?

[elmaz]

U mnie generalnie jest nieźle. W poprzedniej wspólnocie był facet (emerytowany prawnik), który nie mógł żyć bez sądu i zaskarżał dokładnie wszystkie uchwały podejmowane przez wspólnotę. Co do jednej :-)
Teraz tylko mamy jedną babkę, która od 4 lat nie może zrozumieć, że płaci się wg udziałów w NW również wtedy, gdy się nie mieszka - poza tym jest OK.

Ale różnie bywa - zwłaszcza jak jest zbyt wielu chętnych do zarządu, bo im się wydaje, że to fajna sprawa tak sobie porządzić.

[fagor]

Czyli zawsze gdzies znajdzie sie taki lub tacy,ludzie. Moze czas zaczac brac pieniadze za zarzadzanie
wszak tracimy czas, szukamy , piszemy , dbamy o wspolne dobro. Lecz nie kazdy potrafi to docenic....

[elmaz]

Moze czas zaczac brac pieniadze za zarzadzanie

W Twoim konkretnym przypadku - to dopiero wtedy zacznie się "jazda"
Będzie teraz - skoro biorą kasę to maja obowiązek.... /i tutaj dopisz sobie resztę/... łaski nie robią. Za to im płacimy

[piotrusb]

Czy my mamy taki ewenement czy inni tez ?

Myślę, że w prawie każdej większej wspólnocie ktoś taki się trafi. U nas np. była pani, która za nic nie mogła zrozumieć idei własności lokalu i np. żądała żeby zarzad zamienił jej mieszkanie na jakieś inne, bo przeszkadzał jej hałas na placu zabaw.

[janprz9156]

Jeżeli zarzuty są nieprawdziwe i uporczywie podtrzymywane to jest pomówienie i nadaje się do sądu. W każdej wspólnocie znajdzie się prawdziwy lub urojony malkontent, którego trzeba wybrać do Zarządu lub zaprosić na lampkę wina lub odpowiednio podpuścić na Walnym. Odpisywać trzeba ale nie tłumaczyć się, bo to dla takich woda na młyn. A jak pójdziemy do sądu to te odpowiedzi będą naszym dowodem.

[Thorgal]

A co jeśli Zarząd nie odpowie na pismo?