Plac zabaw bez certyfikatów

[zyzyrafa]

Jesteśmy wspólnotą 18 lokali - bliźniaków. Na części naszego terenu udało nam się posadzić trawkę, ogrodzić i przygotować teren na zabawę dla naszych dzieci. Zrzucamy się po 50 zł. na jego wyposażenie. Zakładaliśmy, że kupimy powszechnie dostępne huśtawki, zjeżdżalnie, place zabaw i je tam postawimy. Bez certyfikatów, bo to nie ma być plac zabaw publiczny, a nasz "prywatny". Ale teraz zaczynam się zastanawiać czy faktycznie zgodnie z prawem tak jest czy taki teren powinien spełniać wymogi publicznego placu zabaw ?

Jeśli tak, to oczywiście psuje nam szyki, bo mamy 3000 zł. na całość wyposażenia, a na certyfikowane nas po prostu nie stać. Nam jako sąsiadom nie zależy na certyfikatach, ale nie chcemy, żeby w razie jakiegoś wypadku/złamania nogi, ktoś z nas ponosił za to odpowiedzialność. Czy myślicie, że można by wtedy np. zrobić regulamin korzystania, że każdy rodzic podpisuje oświadczenie, że wie, że wyposażenie placu nie ma certyfikatów i bierze pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo swojego dziecka podczas zabawy i w razie jakiegokolwiek wypadku nie będzie miał żadnych roszczeń ? Czy cos takiego jest legalne ?

A jeśli tak, to co w przypadku gdy taki rodzic powie, że nie podpisze oświadczenia, a jego dziecko będzie chciało korzystać ? Możemy uchwałą uchwalić regulamin, że w razie niepodpisania oświadczenia, nie można korzystać z placu ? Albo z placu tak (bo to teren wspólny), ale z wyposażenia nie ?

[jaceko]

Są dwa rodzaje norm. Dla urządzeń i dla całego placu zabaw. Najważniejsze jest zakupić urządzenia spełniające normy i pamiętać o ich przeglądach.

[elmaz]

Dodaj, że jeśli kupujecie urządzenia w normalnych sklepach, a nie "u Pana Miecia" (z całym szacunkiem dla Panów Mieciów) - to prawie na pewno mają jakieś atesty, bo bez tego nie byłyby dopuszczone do sprzedaży.

[ondrasz]

Wszystko jest dobrze ale jak zwykle jest jakieś ale.

Urządzenia na placach zabaw jako obiekty małej architektury podlegają kontrolom co 5 lat. Nie mając papierów na nie kontrolujący wykaże to i prawdopodobnie zaleci dostosować urządzenia.

Instalując obiekty małej architektury wypadałoby je zgłosić do wydziału architektury a to oznacza, że trzeba wykonać projekt zagospodarowania terenu...

Ot i z prostego montażu paru urządzeń robi się inwestycja.
Jednak wtedy, mając kontrolę z PINB można spać spokojnie - oczywiście jeśli są robione przeglądy okresowe, robocze itd no i stan techniczny urządzeń jest dobry. Również w razie wypadku - a te przecież są normalne podczas intensywnych zabaw dzieci - nie powinno być problemu z ewentualnymi odszkodowaniami.
Trzeba też pamiętać o odległościach placu od okien, dróg itd - tak to bywa nieraz że 50 osób nie widzi problemu a 51szy zaczyna ciągać po sądach...

Plac "niepubliczny" to byłby taki który znajdowałby się na ogrodzonym i niedostępnym dla osób z zewnątrz terenie wspólnoty. Jeśli tylko plac byłby ogrodzony to już jest ogólnodostępny i żadnym regulaminem tego nie zmieni...

[jaceko]

Trzeba też pamiętać o odległościach placu od okien, dróg itd - tak to bywa nieraz że 50 osób nie widzi problemu a 51szy zaczyna ciągać po sądach...

Odległości od okien i jezdni powinny wynosić 10m. Ogrodzenia, bądź najbliższego urządzenia.

Plac "niepubliczny" to byłby taki który znajdowałby się na ogrodzonym i niedostępnym dla osób z zewnątrz terenie wspólnoty. Jeśli tylko plac byłby ogrodzony to już jest ogólnodostępny i żadnym regulaminem tego nie zmieni...

Ze względu na fakt iż PINBy nie wiedzą czy plac zabaw wspólnoty mieszkaniowej jest terenem publicznym czy prywatnym, najczęściej przymykają oko na minimalne odległości. Nie chcą się wypowiadać.

[ondrasz]

samo zdefiniowanie co to jest teren publiczny już nie jest łatwe bo wogóle nie ma takiej definicji.

I to jest tak, że niby można budować ale....

niby nie trzeba zgłaszać ale....

Faktycznie PINB przymyka oko na odległości chociaż w zasadzie nie powinien - to akurat jest ściśle określone i niezależne od publiczności lub niepubliczności placów. W niektórych przypadkach to dobrze że tak robią - inaczej właśnie z racji odległości żaden plac by nie mógł powstać...