brak wodomierzy i ryczałtu
: 26-02-2010, 03:53
Od 3 lat moje mieszkanie jako jedyne we wspólnocie nie ma wodomierzy.
Wodomierze zakładaliśmy podczas wymiany pionów wod-kan, wykonawca bezpodstawnie odmówił prac w moim mieszkaniu (mój znajomy architekt wskazał mu dostęp do pionów i poinformował, że może zniszczyć więcej – a zamierzał rozwalić całą łazienkę, jak u większości sąsiadów, którym później „odtwarzał” je już jako prywatne fuchy – ale mamy dokumentację foto i jakby co będziemy żądać odszkodowania za nieuzasadnioną demolkę). Administracja – wówczas jeszcze gminna – stanęła po stronie wykonawcy i zamknęła remont, po prostu wyłączając moje mieszkanie z prac, jakby go nie było. Na pisma wzywające do wymiany pionów i instalacji wodomierzy (za co zapłaciłam zaliczkami na fundusz remontowy – mój udział w kosztach remontu to blisko 3 000 zł) nie odpowiadała, po roku bezskutecznych pism i po interwencji rzecznika praw obywatelskich burmistrz odpowiedział mi w imieniu gminy, że przeprasza, faktycznie naganne zachowanie administracji, ale… przecież właśnie przeszliśmy na własny zarząd (tydzień wcześniej ), więc to już nie sprawa gminy. Nowy zarząd kolejny rok zwlekał z przejęciem budynku, a potem podstawił warunek: założy wodomierze i wymieni kawałek pionu, kiedy ureguluję zaległe należności za wodę.
Rzecz w tym, że wspólnota co roku, od wiosny 2007, podejmuje uchwały o planie gospodarczym, w których występuje wyłącznie zaliczka za wodę (7 i 5 m3/1 os./miesiąc), rozliczana na końcu roku wg wskazań licznika. Ani słowa o alternatywnym sposobie rozliczania ani o ryczałcie. Jakiś czas płaciłam, potem przestałam, żeby zmobilizować wspólnotę do założenia wodomierzy (skoro brak możliwości rozliczenia). Bez skutku. Po tym, jak nowy zarząd postawił mi warunek spłacenia zaległych zaliczek, poprosiłam o przesłanie rozliczenia za 3 poprzednie lata. Zarząd odpowiedział: „należy uznać, że zaliczka przy braku liczników jest ryczałtem” i obciążył mnie za 7/5 m3 wody miesięcznie. Zaprotestowałam, napisałam, że brak liczników jest wyłączną winą wspólnoty, uporczywie domagam się ich założenia, a sama zrobić tego nie mogę, bo cała instalacja wodna w mieszkaniu (do syfonów poszczególnych urządzeń) jest własnością wspólną (jest taka uchwała), i nawet, gdybym chciała, nie wolno mi w niej dłubać – zresztą bez wymiany pionu każde jej dotknięcie grozi katastrofą, bo ma ponad 50 lat). Zapłaciłam za wszystkie zaległe miesiące za ilość wody trochę na zapas większą od średniej ilości, jaką zużywałam w moich poprzednich, opomiarowanych mieszkaniach, i zaproponowałam, żeby po zainstalowaniu wodomierzy przyjąć ich średnie wskazania np. z pierwszego pół roku czy roku jako faktyczne zużycie w ciągu tych „bezwodomierzowych” 3 lat, i według tego nadpłacę albo odbiorę niedopłatę.
Zarząd złożył do sądu wniosek o nakaz zapłaty, sąd wydał nakaz, napisałam sprzeciw, sąd nakaz zawiesił i wyznaczył termin rozprawy. Rozprawa za kilka dni
Sprawa ciągnie się 3 lata, wspólnota doskonale wie, że jedno mieszkanie nie ma liczników (z jej winy, bo ja wciąż żądam ich założenia i zresztą za to zapłaciłam), ale co roku nie uchwala dla niego żadnego sposobu rozliczenia wody; ja z kolei nie widzę powodu, żeby za lata już zamknięte księgowo (2007, 2008, 2009) płacić zaliczki, a nie kwoty według rozliczenia rocznego – tym bardziej, że wiem, że nie można prawidłowo dokonać takiego rozliczenia na podstawie dowolnej interpretacji zaliczki w uchwałach jako ryczałtu (cytat powyżej), czyli że brak formalnej podstawy roszczeń (faktyczna jest, bo wodę zużywam, i dlatego z przyzwoitości za nią płacę).
Jak myślicie, co sąd na to? I jak mam w końcu zmusić wspólnotę do założenia wodomierzy – bo inaczej będziemy się tak bez sensu przepychać następne 50 lat?! Czy mogę w czasie rozprawy wnieść wniosek o roszczenie wzajemne, niefinansowe, czyli o zmuszenie wspólnoty do wymiany tego kawałka pionów „koło mnie” i zainstalowania wodomierzy? Chyba nie, bo jedno i drugie to cześć wspólna, czyli teoretycznie nie mój biznes… A może chwycić się tego, że uchwała o podjęciu remontu nie przewidywała omijania jakichś mieszkań? Moje składki na FR były i są wciąż opłacane, czyli w remoncie partycypowałam, a nie jestem jego beneficjentem, nie mam wymienionych części pionów przy moim mieszkaniu i założonych wodomierzy?
JAK TO UGRYŹĆ?!
Wodomierze zakładaliśmy podczas wymiany pionów wod-kan, wykonawca bezpodstawnie odmówił prac w moim mieszkaniu (mój znajomy architekt wskazał mu dostęp do pionów i poinformował, że może zniszczyć więcej – a zamierzał rozwalić całą łazienkę, jak u większości sąsiadów, którym później „odtwarzał” je już jako prywatne fuchy – ale mamy dokumentację foto i jakby co będziemy żądać odszkodowania za nieuzasadnioną demolkę). Administracja – wówczas jeszcze gminna – stanęła po stronie wykonawcy i zamknęła remont, po prostu wyłączając moje mieszkanie z prac, jakby go nie było. Na pisma wzywające do wymiany pionów i instalacji wodomierzy (za co zapłaciłam zaliczkami na fundusz remontowy – mój udział w kosztach remontu to blisko 3 000 zł) nie odpowiadała, po roku bezskutecznych pism i po interwencji rzecznika praw obywatelskich burmistrz odpowiedział mi w imieniu gminy, że przeprasza, faktycznie naganne zachowanie administracji, ale… przecież właśnie przeszliśmy na własny zarząd (tydzień wcześniej ), więc to już nie sprawa gminy. Nowy zarząd kolejny rok zwlekał z przejęciem budynku, a potem podstawił warunek: założy wodomierze i wymieni kawałek pionu, kiedy ureguluję zaległe należności za wodę.
Rzecz w tym, że wspólnota co roku, od wiosny 2007, podejmuje uchwały o planie gospodarczym, w których występuje wyłącznie zaliczka za wodę (7 i 5 m3/1 os./miesiąc), rozliczana na końcu roku wg wskazań licznika. Ani słowa o alternatywnym sposobie rozliczania ani o ryczałcie. Jakiś czas płaciłam, potem przestałam, żeby zmobilizować wspólnotę do założenia wodomierzy (skoro brak możliwości rozliczenia). Bez skutku. Po tym, jak nowy zarząd postawił mi warunek spłacenia zaległych zaliczek, poprosiłam o przesłanie rozliczenia za 3 poprzednie lata. Zarząd odpowiedział: „należy uznać, że zaliczka przy braku liczników jest ryczałtem” i obciążył mnie za 7/5 m3 wody miesięcznie. Zaprotestowałam, napisałam, że brak liczników jest wyłączną winą wspólnoty, uporczywie domagam się ich założenia, a sama zrobić tego nie mogę, bo cała instalacja wodna w mieszkaniu (do syfonów poszczególnych urządzeń) jest własnością wspólną (jest taka uchwała), i nawet, gdybym chciała, nie wolno mi w niej dłubać – zresztą bez wymiany pionu każde jej dotknięcie grozi katastrofą, bo ma ponad 50 lat). Zapłaciłam za wszystkie zaległe miesiące za ilość wody trochę na zapas większą od średniej ilości, jaką zużywałam w moich poprzednich, opomiarowanych mieszkaniach, i zaproponowałam, żeby po zainstalowaniu wodomierzy przyjąć ich średnie wskazania np. z pierwszego pół roku czy roku jako faktyczne zużycie w ciągu tych „bezwodomierzowych” 3 lat, i według tego nadpłacę albo odbiorę niedopłatę.
Zarząd złożył do sądu wniosek o nakaz zapłaty, sąd wydał nakaz, napisałam sprzeciw, sąd nakaz zawiesił i wyznaczył termin rozprawy. Rozprawa za kilka dni
Sprawa ciągnie się 3 lata, wspólnota doskonale wie, że jedno mieszkanie nie ma liczników (z jej winy, bo ja wciąż żądam ich założenia i zresztą za to zapłaciłam), ale co roku nie uchwala dla niego żadnego sposobu rozliczenia wody; ja z kolei nie widzę powodu, żeby za lata już zamknięte księgowo (2007, 2008, 2009) płacić zaliczki, a nie kwoty według rozliczenia rocznego – tym bardziej, że wiem, że nie można prawidłowo dokonać takiego rozliczenia na podstawie dowolnej interpretacji zaliczki w uchwałach jako ryczałtu (cytat powyżej), czyli że brak formalnej podstawy roszczeń (faktyczna jest, bo wodę zużywam, i dlatego z przyzwoitości za nią płacę).
Jak myślicie, co sąd na to? I jak mam w końcu zmusić wspólnotę do założenia wodomierzy – bo inaczej będziemy się tak bez sensu przepychać następne 50 lat?! Czy mogę w czasie rozprawy wnieść wniosek o roszczenie wzajemne, niefinansowe, czyli o zmuszenie wspólnoty do wymiany tego kawałka pionów „koło mnie” i zainstalowania wodomierzy? Chyba nie, bo jedno i drugie to cześć wspólna, czyli teoretycznie nie mój biznes… A może chwycić się tego, że uchwała o podjęciu remontu nie przewidywała omijania jakichś mieszkań? Moje składki na FR były i są wciąż opłacane, czyli w remoncie partycypowałam, a nie jestem jego beneficjentem, nie mam wymienionych części pionów przy moim mieszkaniu i założonych wodomierzy?
JAK TO UGRYŹĆ?!