głośny wjazd na osiedle
: 05-07-2008, 18:06
Witam,
Moje osiedle składa się z dwunastu bloków, a każdy blok to osobna wspólnota. Działa więc 12 zarządów. Wszystkie decyzje dotyczące osiedla podejmowane są na zebraniach owych zarządów. Trudno jest cokolwiek doprowadzić do końca, gdyż wymagana jest zgoda wszystkich zarządów. I w tym tkwi problem. Mój blok usytuowany jest przy jedynym wjeździe na osiedle. Kiedyś była tam kolczatka, po której pozostała blacha, przymocowana do betonu. Pod nią przechodzą kable od szlabanu, który też został zdjęty. Każdy przejeżdżający samochód wywołuje okropny hałas. W ciągu dnia hałas nie przeszkadza tak bardzo, ale w nocy jest nie do zniesienia. Setki samochodów (nie przesadzam, osiedle jest duże i obok jest garaż wielopoziomowy) wjeżdżają i wyjeżdżają tą drogą. Okna mojej sypialni wychodzą na tę stronę. Najgorzej jest latem, gdy w czasie upałów nie sposób spać przy zamkniętych oknach. Podskakuję na łóżku jak piłeczka pingpongowa. Zgłosiłam ten fakt do swojego zarządu z prośbą o przedstawienie tej sprawy na zebraniu zarządów. Koszt umieszczenia kabli w rurze i zalania tego betonem to ok. 100 zł na jedną wspólnotę (w mniejszych blokach to kwestia 3-4 zł/mieszkanie, w większych nawet grosze/mieszkanie) Zarządy jednak nie wyraziły zgody na współfinansowanie tego pomysłu. Jakiego użyto argumentu? Jednemu przeszkadza to, drugiemu tamto i trudno spełniać życzenia wszystkich. A prawda jest taka, że oni mieszkają dalej i im to nie przeszkadza. Odnoszę wrażenie, że te zarządy od dawna nie współpracują ze sobą dla dobra ogółu mieszkańców, ale zwalczają się wzajemnie. Do kogo można się zwrócić, bo chyba jakieś prawo chroni mnie i moje zdrowie przed ludzką obojętnością czy złośliwością. Czy jakaś instytucja może zmusić zarządy do naprawy lub demontażu wadliwie działającego urządzenia?
Moje osiedle składa się z dwunastu bloków, a każdy blok to osobna wspólnota. Działa więc 12 zarządów. Wszystkie decyzje dotyczące osiedla podejmowane są na zebraniach owych zarządów. Trudno jest cokolwiek doprowadzić do końca, gdyż wymagana jest zgoda wszystkich zarządów. I w tym tkwi problem. Mój blok usytuowany jest przy jedynym wjeździe na osiedle. Kiedyś była tam kolczatka, po której pozostała blacha, przymocowana do betonu. Pod nią przechodzą kable od szlabanu, który też został zdjęty. Każdy przejeżdżający samochód wywołuje okropny hałas. W ciągu dnia hałas nie przeszkadza tak bardzo, ale w nocy jest nie do zniesienia. Setki samochodów (nie przesadzam, osiedle jest duże i obok jest garaż wielopoziomowy) wjeżdżają i wyjeżdżają tą drogą. Okna mojej sypialni wychodzą na tę stronę. Najgorzej jest latem, gdy w czasie upałów nie sposób spać przy zamkniętych oknach. Podskakuję na łóżku jak piłeczka pingpongowa. Zgłosiłam ten fakt do swojego zarządu z prośbą o przedstawienie tej sprawy na zebraniu zarządów. Koszt umieszczenia kabli w rurze i zalania tego betonem to ok. 100 zł na jedną wspólnotę (w mniejszych blokach to kwestia 3-4 zł/mieszkanie, w większych nawet grosze/mieszkanie) Zarządy jednak nie wyraziły zgody na współfinansowanie tego pomysłu. Jakiego użyto argumentu? Jednemu przeszkadza to, drugiemu tamto i trudno spełniać życzenia wszystkich. A prawda jest taka, że oni mieszkają dalej i im to nie przeszkadza. Odnoszę wrażenie, że te zarządy od dawna nie współpracują ze sobą dla dobra ogółu mieszkańców, ale zwalczają się wzajemnie. Do kogo można się zwrócić, bo chyba jakieś prawo chroni mnie i moje zdrowie przed ludzką obojętnością czy złośliwością. Czy jakaś instytucja może zmusić zarządy do naprawy lub demontażu wadliwie działającego urządzenia?