bykira pisze:Sytuacja :
w lokalu użytkowym na parterze dochodzi do awarii ( chyba ), leje się woda.
Zarząd powiadamia o tym włascicielkę lokalu ( zadając sobie trud uzyskania jej tel. kom.) Właścicielka jest na pielgrzymce ( ale dysponuje własnym autem.
Czy zarząd ma obowiązek zakręcenia wody dla wszystkich do czasu jej powrotu ?( nie wiadomo kiedy wróci !).
Po pierwsze trzeba ustalić, w czym jest awaria. Jeżeli jest to awaria w części wspólnej (np. piony wodne) lub też uzasadnione podejrzenie, że tak jest, to zarząd/administrator ma obowiązek podjąć działania w celu ograniczenia szkód i uniemożliwienia ich powiększania się.
bykira pisze:
Włascielka z wlasnej inicjatywy nie nawiązuje kontaktu , aby określic kiedy wróci , tylko nasyła policję.
Właścicielka wraca po 23 h od powiadomienia jej przez zarząd o awarii.
Ma pretensję do zarządu że " nic nie zrobił "
Właścicielka nie ma takiego obowiązku. Nie wiem po co zawiadomiła policją, mogła byś to rozwinąć?
Natomiast co do pretensji, to jeżeli uszkodzenie było w części wspólnej, to ma słuszne pretensję, ponieważ zawiadomienie wystąpieniu awarii i nie podjęcie żadnych działań w celu ograniczenia skutków, narusza obowiązki zarządu. Jeżeli jednak awaria była w prywatnej instalacji właścicielki, to zarząd nie musiał podejmować działań, chyba, że zagrożona była część wspólna. A jak pisałaś w następnych postach, to tak było - zalane stropy:
bykira pisze:Ciekło nam w piwnicy z sufitu, a później to już się woda drzwiami wylewał na ulicę :-), ale nie jakąś fala ot, spokojny strumyczek :-)
Tak, został zalany jej lokal z przeciekiem do naszych piwnic :-)
bykira pisze: Uważacie że miałam obowiązek zakręcić tę wodę pozostałym, żeby ona mogła skończyć się modlić ?
Przecież gdybym ja zakręciła tę wodę, to ona wróciłaby za tydzień z tego wojażu :-)
A tak zajeło jej to tylko 23h , chociaż wystarczyłoby 6h
Jak pisałem powyżej, Twoje obowiązki były uzależnione od sytuacji. Jeżeli przeciek był z części wspólnej (lub podejrzenie), to powinnaś podjąć działania w celu ograniczenia skutków i uniemożliwienia ich rozpowszechniania. Powinnaś również podjąć działania, ponieważ niszczyło część wspólną (zalane stropy). Czy zakręcić wodę wszystkim, jeżeli to była jedyna opcja, to tak. Ale nie do czasu jej przyjazdu, ale doraźnie. Rozwinięcie poniżej.
Natomiast co do czasu przyjazdu, to nie wygląda to tak, jakbyśmy chcieli. Otóż, właściciel nie ma obowiązku stawić się na wezwanie, i to nie zależnie od tego, czy może dojechać czy też nie. To że fizycznie 6h było wystarczające, nie oznacza, że w takim czasie ma wrócić. A co w przypadku, gdyby właściciel był zagranicą i wrócić mógłby za tydzień dopiero?
mirdem pisze:No to myślę tak:jej lokal jej problem. (...)
Wspólnota wywiązała się z obowiązku i powiadomiła właściciela, reszta to jego sprawa-nie podjął działań jego sprawa więc luzik
.
Poza tym, na jakiej podstawie miałaś zamknąć krany innym mieszkańcom skoro nie znałaś przyczyny.
Nie zgadzam się z Twoją opinią, że jej lokal, jej problem. Po pierwsze nie wiadomo co było przyczyną (mogła to być awaria w części wspólnej). Zarząd musi działać na rzecz wspólnoty i chronić obiekt, a zalanie stropów nie jest dobre (to w przypadku awarii w instalacji właścicielki), natomiast w przypadku awarii w części wspólnej zarząd ma obowiązek zabezpieczyć awarię, aby nie dopuścić do powiększenia się skutków awarii. I właśnie to było podstawą do zakręcenia wody.
A teraz, jak ja bym się zachował w opisywanym przypadku. Po pierwsze próba kontaktu z właścicielem i uzgodnienie, kiedy może wrócić. Jeżeli długo, tak jak to było w tym przypadku, albo niemożliwości powrotu próbowałbym wyznaczyć osobę, która może otworzyć to mieszkanie/lokal (jeżeli jest taka możliwość). W przypadku braku takiej możliwość wnosiłbym, aby właściciel zgodził się na wejście do lokalu w celu ograniczenia skutków i podjęcia niezbędnych działań. Zastrzegłbym, że koszty (związane z wejściem siłowym) pokryje wspólnota w przypadku awarii w części wspólnej, natomiast w przypadku awarii w instalacji prywatnej - właściciel. Ponadto, poprosiłbym o asystę policji przy takim wejściu (i tu się zgadzam z
AlterEgo). W przypadku odmowy współpracy (ewentualnie współpraca niewystarczająca) ze strony właściciela lub braku kontaktu z właścicielem wystąpiłbym do nadzoru budowlanego o natychmiastową interwencję. Nadzór, ma obowiązek podjąć bezzwłocznie działania w przypadku zagrożenia. Ponadto, prawo budowlane daje nadzorowi duże uprawnienia, w tym podjęcie działań zabezpieczających (w niezbędnym zakresie, aby ograniczyć szkody), na koszt właściciela.
Natomiast w przypadku, gdyby właściciel mógł i zobowiązał się dojechać do lokalu/mieszkania szybko, czy nawet w ciągu tych 6-7h, to zdecydowałbym o zakręceniu wody (po szybkim poinformowaniu lokatorów, aby zdążyli sobie trochę jej nagromadzić). Powiadomiłbym również o tym fakcie policją, tak dla swojego bezpieczeństwa.